sty 14

Za nam jeden z najlepszych Turniejów Czterech Skoczni, a na pewno jedna z tych imprez, które robiły wrażenie pod względem sportowym. Imponujący wynik końcowy Halvora Egnera Graneruda – 1191,2 punktu – sprawił, że to do Norwega trafił Złoty Orzeł. Warto podkreślić, że to rekordowe osiągnięcie. To największy dorobek punktowy w historii TCS. A polskie orły? Po rozczarowaniu jakim była ubiegłoroczna impreza, skoczkowie wrócili do gry. W klasyfikacji generalnej 71. TCS ostatecznie Kubacki zajął drugie, a Żyła i Stoch czwarte i piąte miejsce.

dawid kubacki

Oberstdorf – polsko-norweskie podium

Wydarzenie poprzedzały wysokie oczekiwania wobec Dawida Kubackiego. Od początku sezonu Polak jest w świetnej formie i dlatego był uznawany za jednego z faworytów do wygrania Złotego Orła w tym roku. I faktycznie, Kubacki ostatecznie wskoczył w tych zawodach na trzecie miejsce.

Dość nieoczekiwanie do gry włączył się jednak Żyła. Oddał dwa świetne skoki i w efekcie finiszował na drugiej pozycji. Przebłysk swojej dawnej formy pokazał także Stoch (szósty po pierwszej serii ostatecznie skończył zawody na dziewiątym miejscu). W trzydziestce znalazł się również Paweł Wąsek. 23-letni zawodnik uplasował się na 19 miejscu, co oczywiście dało mu punkty w klasyfikacji PŚ oraz TCS.

Najlepszym zawodnikiem okazał się jednak Halvor Egner Granerud. Norweg najpierw skoczył tak, że w pierwszej serii miał przewagę nad drugim Żyłą w postaci 4,6 punktu, a później powiększył wynik o kolejne około 9 punktów. W efekcie miał aż 13,4 punktu więcej niż Polak. Tym samym wyrósł na lidera i stał się jeszcze jednym faworytem do zwycięstwa w całym cyklu.

Garmisch-Partenkirchen – Polacy w pogoni za punktami

W takim układzie noworoczny konkurs zapowiadał się naprawdę emocjonująco. I tak faktycznie było – zarówno w pierwszej serii, gdy skakano w systemie KO, jak i w drugiej serii, gdy Polacy ruszyli z punktową pogonią za Norwegiem. Tym razem nie było jednak równie dobrze jak w Oberstdorfie.

Zawody w Ga-Pa ponownie wygrał Halvor Egner Granerud. Udało mu się to dzięki dwóm świetnym skokom na 140 i 142 m. Na drugie miejsce wskoczył z kolei Anze Lanisek. Dawid Kubacki zakończył imprezę na trzecim miejscu. W jego przypadku mieliśmy zatem kolejne podium, ale już Piotrowi Żyle poszło gorzej.

Choć po pierwszej serii Żyła był czwarty, to po drugim skoku spadł na szóste miejsce. Stoch też spadł, ale tylko o jedno oczko – z ósmego na dziewiąte. Ostatecznie więc najbardziej utytułowani polscy skoczkowie skończyli zawody na trzeciej, szóstej i dziewiątej pozycji. Punktował również Paweł Wąsek, który uplasował się w trzeciej dziesiątce na dwudziestej drugiej lokacie. Warto podkreślić, że w Ga-Pa Kubacki stanął na podium już ósmy raz w tym sezonie. 

Innsbruck – wygrana Kubackiego i przebudzenie Stocha

Na Bergisel jechano z nadziejami na to, że dogonienie Graneruda jest możliwe. Norweg do tej pory nie wytrzymywał presji na dużych imprezach, a ponadto Kubacki był w formie. Również Lanisek mógł myśleć o wygraniu 71. Turnieju Czterech Skoczni, a i Żyła nie był zupełnie bez szans.

Nadzieje na końcowy triumf rozbudził też sam konkurs. W pierwszej serii Kubacki był pierwszy, Lanisek drugi, Kamil Stoch trzeci, a Granerud dopiero szósty. Wiele więc wskazywało na to, że Granerud dostał lekkiej zadyszki i można go dogonić. I tak faktycznie – do pewnego stopnia – się stało. Ostatecznie bowiem triumfował Dawid Kubacki.

Polski skoczek w ostatniej serii skakał z obniżonej belki i bez problemu pokonał innych zawodników, a przede wszystkim Graneruda, który świetnym skokiem na 133 m odrobił straty z pierwszej serii i powrócił na podium. Zawody zakończył na drugim miejscu. Za nimi uplasował się Lanisek, a czwarty był Kraft. Dla Kubackiego było to piąte zwycięstwo w tym sezonie.

Warto podkreślić, że w Innsbrucku zza cienia kolegów wyszedł Kamil Stoch. Do tej imprezy to Kubacki i Żyła byli najlepszymi skoczkami w kadrze, kończąc zawody w pierwszej dziesiątce, a często w najlepszej piątce zawodów. Stochowi nie szło źle, ale jednak zajmował niższe lokaty. W Innsbrucku Kamil na dobre wrócił do gry. Ostatecznie zajął piąte miejsce, a w jego mimice można było dostrzec radość ze skakania. Piotrowi Żyle poszło tym razem nieco gorzej – był dziesiąty. Z kolei Paweł Wąsek znowu zapunktował, kończąc zawody na dwudziestym miejscu.

Bischofshofen – bezkonkurencyjny Norweg w Święto Trzech Króli

W Innsbrucku Granerud stracił szansę na wygraną we wszystkich czterech konkursach 71. Turnieju Czterech Skoczni, ale był na tak wysokiej pozycji, że śmiało można było go uznać za faworyta do wygranej całego cyklu. Potwierdził to zresztą, wygrywając kwalifikacje, choć drugi Dawid Kubacki tylko dokładał Norwegowi presji.

W zawodach nie było jednak żadnej wątpliwości. Halvor Egner Granerud pewnie wygrał obie serie – najpierw lecąc na 139,5 m, a potem na 143, 5 m. Drugie miejsce przypadło Anze Laniskowi. Dawid Kubacki ponownie zameldował się na trzecim miejscu. Warto zauważyć, że było to 250. podium dla Polaków w PŚ oraz 50. w konkursach TCS.

Niestety, tym razem awans do drugiej serii nie udał się Pawłowi Wąskowi. W rezultacie punkty zdobywało jeszcze tylko dwóch Polaków – Kamil Stoch oraz Piotr Żyła. Ten pierwszy zakończył skakanie w Bischofshofen na szóstym miejscu. Żyła zajął dziesiąte miejsce ex aequo z Clemensem Aignerem.

Klasyfikacja końcowa 71. Turnieju Czterech Skoczni

Ostatecznie cały cykl wygrał Halvor Egner Granerud z 1192,2 punktami. To najlepszy końcowy rezultat w historii całego konkursu. Dawid Kubacki był drugi z notą 1158,2. On również zdobył więcej punktów niż w poprzednim swoim zwycięskim Turnieju Czterech Skoczni. To pokazuje, jak wysoki był poziom tych zawodów. Z kolei trzecie miejsce przypadło Anze Laniskowi z 1129,0 punktami.

A pozostałe miejsca w Top 10? Czwarte i piąte miejsca zajęli Piotr Żyła – 1090,0 pkt i Kamil Stoch – 1087,9 pkt. Kolejne lokaty przypadły zaś Austriakom. Kolejno byli to Stefan Kraft, Michael Haybock, Daniel Tschofenig, Jak Horl i Manuel Fettner. Paweł Wąsek w klasyfikacji całego Turnieju był na miejscu dwudziestym drugim. Trzeba zatem przyznać, że Polakom poszło w tym sezonie naprawdę dobrze, choć laur za zwycięstwo trafił do Norwega, który jednak wytrzymał presję i pokazał, że dorósł do wygrywania wielkich imprez.

Warto zaznaczyć, że 71. Turniej Czterech Skoczni był pełen niespodzianek. Do drugich serii konkursów wchodzili skoczkowie, którzy debiutowali w imprezie, np. Amerykanin Erik Belshaw. Zawodzili zaś bardziej utytułowani zawodnicy – choćby Ryoyu Kobayashi czy Markus Eisenbichler. Dla Japończyków i Niemców Turniej był zresztą bardzo gorzką pigułką.

Najlepszy przedstawiciel Kraju Kwitnące Wiśni w klasyfikacji generalnej był 18. Najlepszy Niemiec, Andreas Wellinger, skończył na 11 miejscu… ale na ostatnich zawodach w Bischofshofen wypadł z topowej dziesiątki. Lepiej niż doświadczeni Constantin Schmid, Karl Geiger, Stephan Leyhe czy Pius Paschke wypadał zaś młodziutki Philipp Raimund, który zakończył imprezę na 13 miejscu.

71. Turniej Czterech Skoczni przeszedł zatem do historii, przynosząc nam piękną rywalizację do samego końca. W tym roku to Norweg najlepiej wstrzelił się z formą. Choć nie dominował równie mocno co Ryoyu Kobayashi przed rokiem czy inni zawodnicy w dawniejszych imprezach, jego przewaga nad konkurentami była wyraźna. Turniej dostarczał jednak mnóstwa emocji i czasem dość zaskakujących zwrotów akcji. Z kolei dobra forma Polaków dobrze wróży na kolejną część sezonu oraz Mistrzostwa Świata w Planicy. Kibice skoków w Polsce mogą więc z entuzjazmem oczekiwać dalszego rozwoju wydarzeń. Czy forma Polaków się utrzyma? Czy Lanisek lub Granerud odbiorą Kubackiemu plastron lidera Pucharu Świata? Kto wygra mistrzowską imprezę w Planicy? Czy Polacy wygrają w Zakopanem? Przekonamy się o tym w kolejnych tygodniach.

Autor pawels