Podsumowanie
Wpadki i wypadki w Vancouver 2010
Igrzyska jeszcze się nie skończyły, a już przeszły do historii jako pasmo wzlotów i upadków – zawodników i organizatorów.
Andora faworytem, Korea czeka… a my jedziemy do Kanady!
Ku zaskoczeniu wszystkich Andora nie zakwalifikowała się do pierwszej rundy głosowania, za co zagroziła wprowadzeniem embarga handlowego dla krajów UE – nadzywaczajne zgromadzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ zażegnało kryzys. Tymczasem w czeskiej Pradze przedstawiciele MKOlu głosowali nad wyborem gospodarza Igrzysk – Vancouver, Salzburg czy Pyeongchang? W pierwszym głosowaniu Austriacy polegli z kretesem, a Koreańczycy zacierali ręce – prowadzą! W drugim głosowaniu dzięki doskonałej taktyce na prowadzenie wysunęli się Kanadyjczycy i mimo ataków Korei, obronili pierwsze miejsce. Stosunkiem głosów 56 : 53 zdecydowano, że w 2010 roku wszyscy zainteresowani Igrzyskami zjadą się do Vancouver. Hurra!
Iglo „Gay-friendly”
Nie mogło obyć się bez politycznie poprawnego akcentu – cała wioska olimpijska jest zbudowana z tak ekologicznych materiałów, że praktycznie zaczęła się rozkładać jeszcze w trakcie budowy. Planowano jako materiał budowlany wykorzystać lód i zapewnić zawodnikom komfortowe igla, ale ostatecznie pomysł upadł. Z ciekawszych projektów w olimpijskiej osadzie wymienić trzeba dwa specjalne pawilony „Gay House” w Vancouver i Whistler, w którym geje i lesbijki będą otoczeni miłą i przyjazną atmosferą, będą mieli okazję podziwiać wystawę zdjęć przedstawiających znanych zawodników, którzy dokonali tzw. coming out – czyli ujawnili się ze swoją orientacją seksualną. O podobnym obiekcie dla heteroseksualistów nie pomyślano – dyskryminacja!
Nadeszła wiekopomna chwila…
Igrzyska wystartowały – duch sportowej rywalizacji unosi się nad całą Kanadą i nawet fakt wykrycia dopingu u 30 zawodników bezpośrednio przed Igrzyskami nie zdołał go rozwiać.
Małysz, Kowalczyk i 45-osobowe tło…
Do Kanady przyjechały reprezentacje 82 państw – 2632 zawodników. Nie zabrakło takich krajów jak Pakistan, Ghana, Bahamy (szczególne tradycje w sportach zimowych), Kajmany, Liban czy Bermudy! I rzecz jasna niezawodna Jamajka! Biało-czerwoni pojechali na ZIO w składzie: Adam Małysz i Justyna Kowalczyk. Podobno przyleciało też 45 innych zawodników, ale są co do tego poważne wątpliwości.
Ku zaskoczeniu kibiców, na narciarskich trasach pojawili się również reprezentanci Księstwa Monako – wszyscy zawodnicy małego kraju bardzo dobrze władają językiem polskim i skupiają się na biathlonie. Jest wśród nich nawet ktoś łudząco podobny do Tomasza Sikory…
Dzieci lubią misie – misie LUBIĄ dzieci…
Igrzyska szerokim echem odbijają się w mediach. W Polsce zaczęliśmy mocnym jak skok Małysza akcentem, gdy Gazeta Olsztyńska opublikowała logo Igrzysk. Logo jak logo, trochę infantylne – Miga, czyli mityczny niedźwiedź morski (morski!?), Quatchi (znana nam dobrze Wielka Stopa), oraz Sumi – właściwie nie wiadomo co to jest, ale ma symbolizować paraolimpiadę – jakiś duszek z kapeluszem wieloryba i nogami niedźwiedzia… Do tej trójki doszedł Mukmuk – świstak, który na czas ZIO przestał „zawijać w te sreberka„. Na logu zamieszczonym w Gazecie Olsztyńskiej widniała jeszcze piąta postać – ulubieniec dzieci, szczególnie małych dziewczynek surfujących po 4chan’ie – Pedobear. Miś-pedofil aktywnie włączył się w promowanie Igrzysk, a Gazeta Olsztyńska trafiła na pierwsze strony najważniejszych światowych portali informacyjnych. Misie lubią dzieci…
„Wygram, albo zginę!”
Już przed Igrzyskami mówiło się o torze saneczkarskim w Whistler, który należy do najniebezpieczniejszych i najszybszych na świecie. Rok temu miała na nim poważny wypadek jedna z polskich saneczkarek, która w wyniku odniesionej kontuzji pożegnała się z marzeniami o olimpijskim występie. „Wygram, albo zginę!” powiedział do swojego ojca, na kilka godzin przed ceremonią otwarcia, 21-letni gruziński saneczkarz Nodar Kumaritaszwili. Ojciec prosił go, aby nie szarżował, aby wolniej ruszył – ale on przyjechał na Igrzyska, aby wygrać. Jego słowa stały się prorocze – na jednym z zakrętów wypadł z toru i z prędkością ponad 140km/h uderzył bandę i stalowy filar. Mimo natychmiastowej reanimacji, nie udało się go uratować. Ta tragedia rzuciła cień na całe igrzyska. Podczas ceremonii otwarcia flagę wciągnięto tylko do połowy masztu.
Leć Adam, leeeeeeć!
Wszyscy mieliśmy nadziej, ale mało kto tak naprawdę wierzył. Małysz w tym sezonie nie ustabilizował swojej formy. W prawdzie bezpośrednio przed Igrzyskami znów stanął na podium zawodów Pucharu Świata, jednak pewniakami do medalu byli Amman, Ahonen, Schlierenzauer, Kofler i Jacobsen. Do formy wrócił Morgenstern. Pierwszy konkurs na skoczni normalnej – podobno Małysz woli takie obiekty. Trzymamy kciuki, cały kraj zatrzymał się w oczekiwaniu na skok Adasia, Szaranowicz buduje napięcie i wydaje się, że za chwilę sam pobiegnie na skocznię zepchnąć Małysza, aby leciał daleko. Pierwszy skok dał mu 3. miejsce. A jednak! Medal jest możliwy! Czekamy na drugi skok i… jeeeest! Pofrunął! Jest pierwszy! Może będzie złoto, na pewno będzie złoto, będzie złooooto. Amman. Ok., mamy srebro, rewelacja!
Wreszcie konkurs – teraz będzie złoto, będzie złoto… po pierwszej rundzie -ok., spokojnie, Adaś jest drugi, prowadzi Amman (phi, z takimi wiązaniami to i Mateja potrafiłby daleko skoczyć!) Drugi skok – będzie złoto? Nie. Czemu? Bo Amman.
Justyna, a może na skuterze?
Bieg na 10 km – jest 5. Ok., nie jest źle – to tylko rozgrzewka. Z resztą – kto by chciał medal z biegu na 10 km? Phi… Kolejny jest sprint. Justyna prowadzi, będzie złoto, będzie złoto… nie, ta astmatyczka Bjorgen ją wyprzedziła. Justyna zziajana ledwo żyje na mecie, reszta zawodniczek kulturalnie wdycha sterydy i idzie odpocząć. Ale mamy srebro. Justynka, nie martw się. Bieg łączony na 15 kilometrów. Justyna lubi ten dystans. Daje z siebie wszystko, prowadzi… ale wówczas Bjorgen i Haag sięgają po swoje dopala… to znaczy po lekarstwa, w rezultacie czego Kowalczyk zajmuje 3 miejsce. Jest brąz, ale nasza królowa śniegu otwarcie mówi, że nie ma szans w walce z zawodniczkami na sterydach. Justyna, nie martw się! Przed biegiem na 30km złam sobie nogę – sędziowie na pewno w ramach wyrównania szans pozwolą Ci jechać na skuterze śnieżnym!
Kupą mości panowie!
A jednak Niemcy mają drużynę, Finowi pamiętają jak się skacze, a Japończycy przeżywają drugą młodość. A my? A my jesteśmy bardzo przywiązani do tradycji i prócz niezawodnego Małysza i jednego lepszego skoku Stocha, reszta nielotów zaprezentowała się standardowo. Na medal w zawodach drużynowych będziemy musieli jeszcze poczekać. Chociaż gdyby naszych skoczków zarazić astmą, FIS na pewno nie miałby nic przeciwko korzystaniu ze sterydów… medal będzie nasz!
Było miło, ale…
Igrzyska w Vancouver to pasmo wielkich wzlotów i upadków – zawodników, trenerów i organizatorów. Przygotowaną z rozmachem ceremonię otwarcia Igrzysk przysłoniła śmierć Kumaritaszwiliego, dramatycznie piękne biegi narciarskie zakłóciły fatalnie przygotowane trasy i sterydy, które w majestacie przepisów biorą skandynawskie zawodniczki. Medale Małysza i Kowalczyk zmąciła kiepska forma Tomasza Sikory i reszty naszych sportowców. Na pewno zapamiętamy te igrzyska – milczący stadion olimpijski, gdy wchodziła na niego reprezentacja Gruzji, szalejący kibice, gdy Adam zdobywał srebrny medal, szczęśliwą Justynę Kowalczyk.
Za 4 lata spotykamy się w Soczi…
foto: wikipedia.pl, na licencji Creative Commons 2.0 i 3.0
Artykuł opublikowany za zgodą autora:
http://familie.pl/profil/bartt/606,Wpadki-i-wypadki-w-Vancouver-2010.html