sty 09
Skocznia w Oberstdorfie

To już trzeci Polak, który wygrywa Turniej Czterech Skoczni. Po Adamie Małyszu oraz Kamilu Stochu sztuka ta udała się Dawidowi Kubackiemu. 6 stycznia w Bischofshofen w świetnym stylu przypieczętował on wcześniejsze sukcesy w cyklu na skoczniach w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku, wygrywając konkurs i sam TCS.

Mistrzowski Turniej Czterech Skoczni Kubackiego

Triumfu Kubackiego pewnie niewielu się spodziewało. Po jego słabym występie w Engelbergu, gdzie nie udało mu się zakwalifikować do drugiego konkursu indywidualnego, a w pierwszym zajął odległe 22 miejsce, to Kamil Stoch był typowany na faworyta zawodów. Wszystko przez to, że skoczek z Zębu zwyciężył tam pierwszego dnia zmagań, co miało zwiastować jego powrót do formy. Również ósme miejsce Stocha w kolejnym konkursie w Engelbergu mogło dawać powody do optymizmu. Jak się jednak okazało Stoch znalazł się w cieniu młodszego kolegi i to Kubacki mógł się cieszyć zwycięstwem w Turnieju Czterech Skoczni.

Dawid Kubacki już pierwszego dnia zawodów w Oberstdorfie 29 grudnia pokazał, że należy się z nim liczyć. Mimo że miał solidną konkurencję w postaci Ryoyu Kobayashiego oraz Karla Geigera i Stefana Krafta, Kubacki po świetnych skokach zakończył zawody na trzecim miejscu. To jeszcze było za mało, by kibice i fani uwierzyli w możliwość wygranej w całym cyklu, ale tak dobry start z pewnością ugruntował w Kubackim wiarę, że wszystko jest możliwe. Pozytywnie rokowało także piąte miejsce Piotra Żyły.

W kolejnym, noworocznym konkursie w Ga-Pa Kubacki ponownie zajął trzecie miejsce, tym razem jako jedyny z Polaków w pierwszej dziesiątce. Na pierwszym miejscu zawody te zakończył Marius Lindvik, a drugi był Karl Geiger. Wszyscy mówili jednak przede wszystkim o czwartym Ryoyu Kobayashim, który miał szansę zostać pierwszym skoczkiem, gdyby wygrał 6 konkursów TCS z rzędu, przechodząc tym samym do historii.

W trzecim konkursie o Japończyku wszyscy zapomnieli. W Innsbrucku Kobayashiemu poszło o wiele gorzej niż w Ga-Pa. Zajął dopiero 14 miejsce, tracąc szanse na pierwsze miejsce w całym cyklu. Wszyscy już wówczas byli skupieni na rywalizacji Kubackiego z Lindvikiem. Polak zajął w tym konkursie drugie miejsce, zaraz za Norwegiem. Jednocześnie stał się liderem klasyfikacji ogólnej TCS i wszystko miało rozstrzygnąć się w Bischofshofen.

Jak się okazało drugi konkurs w Austrii tylko potwierdził znakomitą dyspozycję Kubackiego. Polak zdystansował rywali. I choć nie miał kilkudziesięciopunktowej przewagi, to i tak zawody zakończy 9,9 punktu nad drugim Karlem Geigerem oraz 11,5 punktu nad trzecim Mariusem Lindvikiem. Polak wytrzymał presję, pokazując zarazem, że jego poprzednie miejsca na podium w TCS nie były ani dziełem przypadku, ani pełnią jego możliwości. Wygrywając w Bischofshofen Kubacki przeszedł do historii jako trzeci Polak, który zdobył tytuł w całym cyklu Turnieju Czterech Skoczni. Warto też dodać, że jeśli wziąć pod uwagę indywidualne wyniki wszystkich skoczków ze wszystkich lat, Kubacki zgromadził bardzo wysoką notę punktową. W tym statystycznym ujęciu Dawid zajmuje drugie miejsce z liczbą 1131,6 pkt, ustępując jedynie Peterowi Prevcowi, który w sezonie 2015/2016 zebrał 1139,5 pkt – o 7,9 punktu więcej niż Kubacki w sezonie 2019/2020.

Kłopoty polskich skoczków

Wielki sukces Kubackiego nie zmienia jednak faktu, że pozostałym Polakom nie poszło dobrze w TCS. Fatalny okres zaliczył Jakub Wolny, który nie zakwalifikował się do żadnego konkursu z wyjątkiem pierwszego w Oberstdorfie, gdzie został… zdyskwalifikowany. W jego miejsce wskoczył Stefan Hula, który podobnie jak Maciej Kot punktował tylko w jednym konkursie. Oczywiście, obaj skoczkowie mieli silnych przeciwników, jednakże obu stać na lepsze skoki. Turniej nie był też zbyt udany dla Piotra Żyły, który po naprawdę dobrym starcie ponownie zaczął chaotycznie skakać. Również Kamil Stoch, którego forma jednakże ustabilizowała się na przyzwoitym poziomie, zajął w całym Turnieju zaledwie 13 miejsce. Powiedzmy sobie szczerze – to wciąż jest miejsce w czołówce, ale skoczek z Zębu przyzwyczaił nas do lepszych wyników.

Poza Kubackim, który wzniósł się na wyżyny, Polscy skoczkowie popełniali w TCS błędy (acz warto zauważyć, że i Dawid się do nich przyznaje, choć nie przeszkodziły mu one w sukcesie). Forma naszych rodaków okazała się odstawać od najlepszych obecnie zawodników, a przede wszystkim jest nierówna. Sporo w ich skokach nerwowości, niepewności lub braku wiary. Są jednak powody do optymizmu i za wcześnie na skreślanie polskiej kadry. Zwycięstwo Kubackiego może dodać skrzydeł kolegom. Dawid mógł swą wygraną pokazać, że można i warto próbować oraz ciężko pracować na sukces. A przede wszystkim, że jest on w zasięgu naszych skoczków. Wszak jak twierdzą Kubacki i nasz sztab szkoleniowy – wystarczyło poprawić drobny detal, by skoki Dawida dały mu miejsce w czołówce.

Oby tylko w kolejnych konkursach Kubacki pozostał w gazie, a inni skoczkowie poszli w jego ślady. I oby rywale Polaków – Lindvik, Geiger, Kraft, Kobayashi – skakali nieznacznie gorzej od naszych, by emocje towarzyszyły nam do samego końca. Wtedy kto wie – może nawet w ręce Kubackiego, Stocha lub Żyły trafi Kryształowa Kula? A może ponownie uda się wygrać w Pucharze Narodów? Najbliższe tygodnie dadzą na to odpowiedź.

Autor pawels \\ tagi: ,