Sezon 2021/2022 w skokach narciarskich był z pewnością jednym z ciekawszych w ostatnich latach. Nie brakowało niespodzianek. Było sporo zmian, mniejszych lub większych (np. pojawienie się skoków w TVN i utrata praw do transmisji przez TVP). Walka o Kryształową Kulę trwała niemal do samego końca. Emocji dostarczyły zarówno TSC, jak i igrzyska olimpijskie oraz Mistrzostwa Świata w Lotach. Zarazem na koniec okazało się, że mieliśmy najgorszy sezon skoków narciarskich w wykonaniu Polaków od kilku lat. Wszystko to zaś w cieniu pandemii koronawirusa oraz wojny w Ukrainie.
Sezon 2021/2022 w skokach narciarskich w Polsce – od Niżnego Tagiłu do Planicy
Statystyki są nieubłagane. Wyniki kluczowych imprez również. I choć trzeba uczciwie powiedzieć, że wiele rzeczy sprzysięgło się przeciwko Polakom, to jednak reprezentacja zawiodła. Zarówno sztab trenerski, jak i sami zawodnicy, popełnili błędy.
Owszem, Polacy nie mieli szczęścia do zawodów. Od samego początku sezonu nie udawało im się złapać formy i regularności. Wielokrotnie trafiali na fatalne warunki atmosferyczne, które wycinały ich z rywalizacji. Swoje dołożyły rygorystyczne (czasem niezrozumiałe) kontrole sprzętu oraz dyskwalifikacje, koronawirus, kontuzje i różne sytuacje losowe. Problemem była też z pewnością presja na wyniki, przy czym niekoniecznie chodzi tu tylko o nacisk zewnętrzny, ale i o oczekiwania samych zawodników.
Zarazem nie można zrzucać całej winy za nieudany sezon na czynniki zewnętrzne. Skoczkowie popełniali poważne błędy – na dojeździe, na progu, w locie. Ich forma falowała i brakowało stabilności. Mimo dobrego sezonu letniego skoczkom nie udało się wejść w zimę i już na inauguracji – tym razem nie w Wiśle a w Niżnym Tagile, w którym Polakom zawsze gorzej szło – nie mieli najlepszego startu. Nie było jeszcze źle, ale pojawiły się sygnały, że są problemy. Dalej było tylko gorzej. Były przebłyski, miejsca w czołowej dziesiątce, ale Biało-Czerwonych ściągało w dół, a nie w górę. Zawodzili w kolejnych turniejach.
Największy kryzys przyszedł wraz z Turniejem Czterech Skoczni. Wycofanie Kamila Stocha, marny dorobek punktowy, problemy z wejściem do drugich serii – to smutny obraz polskiej kadry z okresu przed olimpiadą. W czasie igrzysk sytuacja zaczęła się poprawiać. Brązowy medal Dawida Kubackiego i czwarte miejsce Kamila Stocha dawały nadzieje na dobre wyniki w końcówce sezonu. I faktycznie skoki w kolejnych turniejach oraz zajmowane przez Polaków miejsca były już lepsze. Wciąż jednak był to poziom daleki od oczekiwań.
Ostatecznie w Pucharze Świata wśród Biało-Czerwonych najlepszy okazał się Piotr Żyła z 480 punktami na 14 pozycji. Na dziewiętnastym miejscu cykl zakończył Kamil Stoch. Z kolei Dawid Kubacki zajął 27 miejsce. Punktów dorobili się także Stefan Hula, Aleksander Zniszczoł, Andrzej Stękała, Jakub Wolny, Paweł Wąsek. Dla Polaków w dużej mierze był to sezon niewykorzystanych szans, pełen frustracji i nerwów. To nie przysłużyło się atmosferze w polskich skokach, co doskonale ukazała sytuacja związana z tym, kto będzie trenował Biało-Czerwonych w nadchodzących sezonach.
Michal Doležal bez przedłużonej umowy – kadra czeka na nowego trenera
Słaby sezon sprawił, że PZN postanowił rozstać się z trenerem Michalem Doležalem. Informacja ta została podana przez samego zainteresowanego jeszcze w trakcie ostatniego turnieju w Planicy. Zarazem decyzja wywołała wizerunkowy kryzys, a także uwypukliła podział w kadrze między starszymi i młodszymi zawodnikami. Uwidoczniła konflikty w polskim sztabie, m.in. zawodników z Adamem Małyszem.
Najbardziej utytułowani skoczkowie w polskiej kadrze stanęli murem za dotychczasowym trenerem. Chcieli kontynuacji pracy z nim. Mieli też pretensje o to, że decyzja nie została z nimi skonsultowana, choć zarząd PZN im to obiecywał. Nie gryźli się przy tym w język, wyrażając swoje niezadowolenie publicznie. W tej chwili atmosfera jest napięta, a to jak wpłynie na polskie skoki pozostaje zagadką, podobnie jak nazwisko nowego trenera. Wiele wskazuje na to, że zostanie nim Thomas Thurnbichler. Młody Austriak jest ceniony w środowisku. Jego wiek może być jednak pewną przeszkodą w dogadaniu się ze starszymi skoczkami.
Pod znakiem zapytania stoi też sytuacja w kadrze kobiet. Tu również pojawiają się – na razie nie potwierdzone – informacje, iż w przyszłym sezonie to nie Łukasz Kruczek będzie trenował skoczkinie. Umowa z nim obowiązuje do końca kwietnia, a w połowie tego miesiąca ma zebrać się zarząd, który zadecyduje o dalszych losach kobiecej kadry narodowej.
Wiadomo już jednak, że męska ekipa zostanie w kolejnym sezonie podzielona na trzy części. Kadra A poczeka jeszcze na decyzję w sprawie głównego trenera. Kadra Narodowa B będzie natomiast kierowana przez Macieja Maciusiaka. Trzecią część struktur trenerskich polskich skoków ma tworzyć Kadra Narodowa Młodzieżowa pod wodzą Daniela Kwiatkowskiego.
Skoki narciarskie w sezonie 2021/2022 – Turniej Czterech Skoczni, Olimpiada w Pekinie, Mistrzostwa Świata w Lotach
Warto tu jeszcze podsumować wyniki najważniejszych turniejów, cyklów i zawodów minionego sezonu. Ostatecznie okazało się, że:
- Turniej Czterech Skoczni wygrał Ryoyu Kabayashi, drugi był Marius Lindvik, trzeci Halvor Egner Granerud
- Zawody na skoczni normalnej mężczyzn na igrzyskach i złoty medal wygrał Ryoyu Kobayashi, drugi był Manuel Fettner, trzeci Dawid Kubacki z brązowym medalem
- Zawody na skoczni normalnej kobiet na igrzyskach i złoty medal wygrała Ursa Bogataj, druga była Katharina Althaus, trzecia Nika Križnar
- Zawody na skoczni dużej mężczyzn na igrzyskach i złoty medal wygrał Marius Lindvik, drugi był Ryoyu Kobayashi, a trzeci Karl Geiger
- Zawody drużynowe mężczyzn na igrzyskach i złoty medal zdobyli Austriacy, drugie miejsce przypadło Słoweńcom, a trzecie Niemcom
- Zawody drużyn mieszanych na igrzyskach i złoty medal zdobyli Słoweńcy, drugi był Rosyjski Komitet Olimpijski, a trzecie miejsce zajęła Kanada
- Raw Air 2022 wygrał Stefan Kraft, a za nim na drugim miejscu uplasował się Karl Geiger zaś na trzecim miejscu był Ryoyu Kobayashi
- Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich 2022 w Vikersund wygrane zostały indywidualnie przez Mariusa Lindvika przed Timi Zajcem i Stefanem Krafterm, a drużynowo przez Słoweńców przed Niemcami i Norwegami
- Zawody Planica 7 zostały wygrane przez Timiego Zajca przed Mariusem Lindvikiem i Peterem Prevcem
- Puchar Świata w skokach narciarskich 2021/2022 wygrał Ryoyu Kobayashi, drugi był Karl Geiger, trzeci Marius Lindvik
- Puchar Świata w lotach narciarskich 2021/2022 wygrał Žiga Jelar, drugi był Timi Zajc, trzeci Stefan Kraft
- Puchar Narodów w skokach narciarskich 2021/2022 wygrali Austriacy, drugie miejsce zajęli Słoweńcy, a trzecie Niemcy
Sezon 2021/2022 – sezon zakończonych karier
Sezon 2021/2022 był również okresem, w którym kilku ważnych skoczków zdecydowało się zakończyć kariery. Nierzadko byli to zawodnicy utytułowani i utalentowani, którzy wygrywali zawody lub przynajmniej dawali kibicom niesamowite emocje. W tym gronie wymienić można takich zawodników jak:
- Severin Freund
- Richard Freitag
- Daiki Ito
- Anže Semenic
- Viktor Polasek
- Thomas Diethart
- Andreas Schuler
- Stefan Huber
- Julian Wienerroither
- Gregor Schlierenzauer (jeszcze przed rozpoczęciem sezonu)
Do kolejnego sezonu lista skoczków, którzy zdecydowali się powiesić narty na kołku, może się zresztą wydłużyć. Waha się chociażby Simon Ammann, ale zawodników takich jak on jest więcej. Zakończenia kariery nie wykluczał Maciej Kot.
Niektóre z tych karier zakończyły się przedwcześnie. Dla części skoczków przeszkodą nie do przebycia okazały się problemy fizyczne i psychiczne, w tym kontuzje. Z tym powiązana jest utrata formy i gorsze skoki. W przypadku innych wskazać można brak miejsca w kadrach narodowych oraz dużą konkurencję między zawodnikami. Warto też pamiętać, że w najbliższych latach kolejni skoczkowie pożegnają się z nartami ze względu na wiek. Pokolenie Kamila Stocha powoli zbliża się do tego momentu, a zmiana trenera przez związek może ten proces przyspieszyć. Zdobywca srebrnego medalu na normalnej skoczni na igrzyskach w Pekinie, Manuel Fettner, ma już 36 lat. Jest też paru innych skoczków, którzy mogą odejść – jak wspomniany wcześniej czterdziestoletni Simon Ammann. Kogo zobaczymy jeszcze na skoczni, przyjdzie nam się przekonać już w kolejnym sezonie.