mar 09

Dwa medale i mnóstwo emocji – to najkrótsze podsumowanie Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w Planicy. Medale to oczywiście zasługa skoczków narciarskich – Piotra Żyły i Dawida Kubackiego. Niestety, w pozostałych dyscyplinach zabrakło niespodzianek. Ostatecznie w klasyfikacji medalowej Polska zajęła piąte miejsce ex aequo z reprezentacją USA, a najlepsi okazali się Norwegowie (27 medali) przed Szwedami (12 medali, w tym 4 złote), Niemcami (12 medali, w tym 3 złote) i Słoweńcami (3 medale).

Piotr Żyła

Problemy polskich skoczków przed mistrzostwami i w ich trakcie

Wśród polskich reprezentantów w Planicy uwagę przyciągali przede wszystkim skoczkowie, jako że to oni mieli największe szanse medalowe, a dyscyplina ta należy do jednych z najbardziej popularnych wśród kibiców. Mogli oni odczuwać spory niepokój jeszcze przed pierwszym turniejem, gdyż występ najlepszego w sezonie Polaka, czyli Dawida Kubackiego, stanął pod znakiem zapytania. Przed kwalifikacjami do konkursu na skoczni normalnej skoczek narzekał na ból pleców, który utrudniał mu poruszanie się i niemalże uniemożliwił udział w zawodach.

Kontuzja Kubackiego była na tyle poważna, że istniało zagrożenie, że całkiem wykluczy go ona z Mistrzostw Świata. Na szczęście badania pokazały, że uraz dotyczy mięśnia, a nie układu kostnego czy stawowego. Dzięki temu przy udziale specjalistów udało się postawić skoczka na nogi i mógł on wziąć udział w kwalifikacjach, w których zajął 8 miejsce. Nie skakał jednak w pełni sił. Na ile przeszkodziło to Kubackiemu w zdobyciu medalu na normalnej skoczni trudno jednak powiedzieć, jako że w turnieju zaprezentował się on przyzwoicie, zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności.

Nie były to wszakże jedyne problemy zdrowotne polskiej kadry. Po konkursie na normalnej skoczni Piotr Żyła narzekał na samopoczucie. Podobnie Dawid Kubacki, który – jak się później okazało – na skoczni dużej skakał przeziębiony i z gorączką. Mimo to wskoczył na podium. Ze względu na chorobę zastanawiano się również, czy Kubacki weźmie udział w konkursie drużynowym. Dolegliwość udało się jednak zwalczyć w dostatecznym stopniu i skoczek wystąpił w drużynówce.

Złoty Piotr Żyła – tytuł Mistrza Świata na normalnej skoczni obroniony

Dla skoczków turniej zaczął się jednak od występu na skoczni normalnej. Kwalifikacje wygrał Anze Lanisek. Aspiracje do medalu potwierdzili także Stefan Kraft – drugi – i Timi Zajc – trzeci. Wśród Polaków dobrze, choć nie wybitnie, zaprezentowali się wszyscy zawodnicy, zapewniając sobie pewny awans do konkursu. Polacy mieli prawo wystawić w tych zawodach aż 5 zawodników. To zaś ze względu na to, iż dwa lata temu na MŚ to właśnie Polak zdobył złoty medal.

I w samym konkursie to ponownie Polak triumfował. Złoto trafiło do Piotra Żyły, zajmującego po pierwszej serii dopiero 13 pozycję. Świetnym skokiem w drugiej serii nadrobił jednak dystans do rywali, którzy nie poradzili sobie z nieco kapryśnymi warunkami i nie obronili swoich miejsc. Żyła przy okazji pobił rekord skoczni, ustanawiając go na 105 m. Punkt K w tym wypadku znajdował się na 95 m. Srebro zdobył Andreas Wellinger, a brąz Karl Geiger. Kubacki był piąty, Kamil Stoch szósty, Paweł Wąsek szesnasty, a Aleksander Zniszczoł dwudziesty.

Warto podkreślić, że Żyła jest najstarszym skoczkiem, który zdobył tytuł Mistrza Świata – dokonał tego w wieku 36 lat. Poprzedni rekord w tym względzie należał zresztą do niego, gdy dwa lata temu zdobył swoje pierwsze indywidualne złoto na MŚ.

Trzeba też zaznaczyć, że Piotr Żyła jest dopiero drugim skoczkiem, który obronił tytuł Mistrza Świata w tej konkurencji. Jako pierwszemu sztuka ta udała się Adamowi Małyszowi. Wypada również dodać, że to już trzeci złoty krążek Żyły na takich zawodach. Wcześniej zdobył on także pierwsze miejsce w Lahti w 2017 roku w konkursie drużynowym (z Maciejem Kotem, Dawidem Kubackim i Kamilem Stochem).

Ostatni taniec Kingi Rajdy

Jeszcze przed skokami mężczyzn na skoczni normalnej rozegrano konkurs indywidualny kobiet. Zwyciężyła w nim Katharina Althaus przed Evą Pinkelnig i Anną Odine Stroem. Dla Althaus był to pierwszy złoty medal indywidualny, a zarazem piąty złoty na Mistrzostwach Świata. Jako jedyna do konkursu zakwalifikowała się Nicole Konderla (swoich sił próbowały także Kinga Rajda, Anna Twardosz, Paulina Cieślar). Ostatecznie zajęła jednak 34 miejsce i nie dostała się do drugiej serii.

Przed emocjami związanymi z wygraną Piotra Żyły rozegrano również konkurs drużynowy kobiet. Wyszedł on jednak fatalnie, jako że Polki zakończyły zawody na przedostatnim, dziewiątym miejscu. I nawet to by im się nie udało, gdyby nie dyskwalifikacja Amerykanki. W efekcie zaczęto otwarcie mówić o problemach kadry, potrzebie zmian i szkoleniowych wyzwaniach. Złoto trafiło do Niemek, srebro do Austriaczek, a brąz do Norweżek.

Podobnie zresztą wyglądało to w mikście. W konkursie mieszanym na skoczni normalnej Polska (reprezentowana przez Kingę Rajdę, Kamila Stocha, Nicole Konderlę i Piotra Żyłę) zajęła odległe 8 miejsce, a i to okazało się dość szczęśliwym miejscem, jako że do drugiej serii udało się dostać, przebijając Włochów o 0,3 punktu. Zdecydowanie zawiodły tu skoczkinie i to dobre skoki skoczków sprawiły, że Polska drużyna mogła skakać dwa razy. Wygrał team niemiecki (po raz piąty z rzędu, aczkolwiek łatwo im to nie przyszło, bo w czołówce było ciasno) nad drużyną norweską i słoweńską.

W ostatnim konkursie z udziałem kobiet, czyli zawodami indywidualnymi na skoczni dużej, wzięły udział dwie Polki. Zakwalifikowała się do niego Kinga Rajda oraz Nicole Konderla. Ostatecznie Konderla nie dostała się jednak do drugiej serii. Zajęła 38 miejsce. Zdecydowanie lepiej poszło Kindze Rajdzie, która znalazła się w drugiej serii i zakończyła zawody na 23 pozycji. Złoty medal wywalczyła Kanadyjka Alexandria Loutitt. Srebro powędrowało do Norweżki Maren Lundby, a brąz przygarnęła Niemka Katharina Althaus.

Była to jednak ostatnia przygoda Kingi Rajdy ze skokami w roli zawodniczki. Wraz z Mistrzostwami Świata w Planicy skoczkini zdecydowała się zakończyć karierę. Decyzja Rajdy nieco komplikuje sytuację polskiej kadry, która w dużej mierze opierała się na tej zawodniczce oraz na Nicole Konderli. Jednocześnie wiadomo, że kobiece skoki w Polsce czekać będzie rewolucja i zmiana podejścia do treningów i ich organizacji. Rozważane jest zatrudnienie doświadczonego trenera – lub trenerki – z zagranicy.

Brąz dla Dawida Kubackiego na skoczni dużej

Przedostatnim konkursem dla skoczków były zawody na skoczni dużej. I one również Polakom przyniosły sporo radości. Jak się bowiem okazało, brązowy medal zdobył w ich trakcie Dawid Kubacki. Polak po pierwszej serii był czwarty, a w drugiej poprawił się o jedną pozycję. Rywale byli jednak tego dnia za mocni.

Zwyciężył świetnie się spisujący tego dnia Słoweniec Timi Zajc. Drugie miejsce przypadło Japończykowi Ryoyu Kobayashiemu (nad Kubackim miał 0,6 punktu). Wysokie miejsce zajął również Kamil Stoch. Polak uplasował się na czwartym miejscu. Ta pechowa pozycja i tak jest świetnym wynikiem dla tego skoczka w tym sezonie. W Top10 znajdował się także Piotr Żyła – jego ostatecznie sklasyfikowano na 9 miejscu. Dobrze zaprezentował się Aleksander Zniszczoł, dla którego 23 miejsce również było solidną lokatą.

Bez medali dla Stocha i Zniszczoła – drużynowo na czwartym miejscu

Wyniki konkursu indywidualnego na skoczni dużej mogły napawać optymizmem. Gdyby to one decydowały w konkursie drużynowym, Polacy mogliby się cieszyć ze złota. Niestety, drużynówka okazała się być zawodami o niezwykle wysokim poziomie.

Turniej był wyrównany i niemal do samego końca tliła się nadzieja, że Polakom jednak uda się wskoczyć przynajmniej na trzeci stopień podium. Po pierwszym skoku Polska była nawet na pierwszym miejscu. Niestety, na koniec pierwszej serii drużyna zajmowała piąte miejsce. Prym wiedli Słoweńcy, skaczący tego dnia fenomenalnie.

Polacy w tym konkursie byli w nieco gorszej dyspozycji. Odrobinę słabsze skoki, przy świetnych skokach rywali, dały czwartą pozycję. Oznaczało to, że tym razem Polacy wyjadą bez medalu w drużynówce, a więc i Kamil Stoch, i Aleksander Zniszczoł zostali bez krążka z Planicy.

W drugiej serii dwie drużyny zagrały va banque. Najpierw Stefan Horngacher obniżył rozbieg Eisenbichlerowi o dwie belki, aby nadrobić punktami do podium. Ten manewr nie wyszedł, gdyż Niemcowi nie udało się doskoczyć do 131 m – skoczek wylądował na 130,5 m. Nie mógł się przez to cieszyć dodatkowymi punktami.

W ostatniej kolejce, gdy skakał Dawid Kubacki, podobny ruch wykonał Thomas Turnbichler. Efekt był podobny – Polak skoczył dobrze, ale za krótko, aby uzyskać rekompensatę za krótszy rozbieg. Mimo więc tego, że swój skok zepsuł Stefan Kraft, nie udało się wskoczyć na podium.

Ostatecznie to Słoweńcy triumfowali przed własną publicznością, wygrywając zdecydowanie i bezkonkurencyjnie z innymi nacjami. Na drugim miejscu wylądowali Norwegowie, którzy tego dnia jakby się przebudzili i przypomnieli sobie, jak się dobrze skacze. Trzecie miejsce przypadło Austriakom. Za Polską, na piątym miejscu, znaleźli się Niemcy. Na szóstym miejscy byli Szwajcarzy nad Japończykami i Amerykanami (warto zaznaczyć, że obecność Amerykanów w drugiej serii była pewną niespodzianką).

Mistrzostwa świata w Planicy 2023 – problemy organizacyjne

W czasie konkursów nie obyło się niestety bez kontrowersji. Dotyczyły one przede wszystkim skoczni normalnej i zawodów mężczyzn, gdzie liczył się każdy punkt. Na skoki spory wpływ miały warunki na skoczni, a organizatorzy dość spieszyli się z przeprowadzaniem zawodów. Pojawiły się zatem głosy, że niektórzy skoczkowie zostali puszczeni „na stracenie” przy kiepskich warunkach, choć jury mogło wstrzymać tempo rozgrywania zawodów i poczekać. Również noty sędziowskie i sposób oceny niektórych skoków był krytykowany, m.in. ze względu na duże rozbieżności między sędziami oraz oceny stylu.

Cieniem na zawodach położyły się nie tylko kwestie organizacyjno-sędziowskie, ale i pustki na trybunach. Choć na miejscu skoki mogło oglądać nawet 15 tys. osób, zawody i kwalifikacje do nich gromadziły o wiele mniejszą liczbę miłośników dyscypliny. Winić za to należy wysokie ceny biletów, jakie ustalili organizatorzy. Problem ten dostrzegali zresztą skoczkowie, którzy narzekali na niską frekwencję. W Planicy było po prostu zbyt drogo.

Inne dyscypliny i kolejne mistrzostwa

Mistrzostwa Świata w Planicy nie przyniosły Polakom medali w innych dyscyplinach. Ani w kombinacji norweskiej, ani w biegach nie udało się wywalczyć krążków. Nie oznacza to jednak zupełniej porażki Polaków, jako że w rozgrywanych dyscyplinach i tak trudno było o szanse medalowe. Polacy, którzy uczestniczyli w zawodach, zaprezentowali się jednak przyzwoicie jak na swoje możliwości.

W sprincie techniką klasyczną kobiet 25 miejsce zajęła Weronika Kaleta. 30 była Izabela Marcisz, 41 Monika Skinder. Wśród panów najlepsze miejsce zajął Kamil Bury – był 15. Maciej Staręga skończył zawody na 49 pozycji, a Sebastian Bryja na 55. Sebastianowi Bryji lepiej poszło w biegu łączonym mężczyzn 2 x 15 km, gdzie był 47. W biegu na 10 km techniką dowolną kobiet Izabela Marcisz była 21, Weronika Kaleta 61, a Monika Skinder 62. W biegu na 15 km techniką dowolną mężczyzn Dominik Bury zajął miejsce 44, Kamil Bury był 53, a Sebastian Bryja 65. Z kolei w biegu masowym na 30 km techniką klasyczną kobiet na 33 miejscu zawody skończyła Izabela Marcisz. W zawodach mężczyzn na 50 km Dominik Bury zajął 38 miejsce.

W kombinacji norweskiej na skoczni HS102 i biegu indywidualnym kobiet na 5 km na 19 miejscu uplasowała się Joanna Kil. Natomiast Andrzej Szczechowicz w skokach mężczyzn na HS102 i w biegu na 10 km zajął 42 miejsce, a w skokach na skoczni HS138 i w biegach na 10 km był 46.

Kolejne mistrzostwa w 2025 roku zostaną zorganizowane w norweskim Trondheim. W 2027 pozostaniemy w Skandynawii, jako że Mistrzostwa przeniosą się do szwedzkiego Falun.

Autor pawels \\ tagi: ,